Czy ma sens uczenie się kilku języków naraz?

dnia

Drogi Pytający, jeśli masz zamiar uczyć się obu wybranych języków od podstaw, jeśli masz zamiar poświęcać im taką samą ilość czasu i uwagi, z góry przestrzegam cię, że opanowanie ich sprawi ci sporo trudności. Jeśli jednak jesteś otwarty na przeprowadzenie swojego eksperymentu według kilku zasad – jest szansa, że zakończysz go z sukcesem. I nie powtórzysz moich błędów.

Kilka tygodni temu zawiesiłam tymczasowo naukę niemieckiego. Czyżby zabrakło mi motywacji i czasu, żeby kontynuować? Wolę myśleć o tym, że zwyczajnie zabrakło mi uczucia. Plan początkowo wydawał się znakomity, ponieważ do równoległej nauki dwóch języków wybrałam niemiecki i chiński, a ucząc się jednocześnie kilku języków, warto zadbać o to, żeby każdy z nich należał do innej rodziny językowej. Między zasadami gramatyki oraz słownictwem każdego z języków mniej jest wtedy analogii i łatwiej rozdzielić je sobie w głowie – znaczenia są wtedy “kodowane” według dwóch odrębnych systemów.

Innym błędem, jaki popełniłam, była nauka dwóch języków na podobnym poziomie. Zaczęłam uczyć się i powtarzać stary, zaśniedziały w mojej głowie niemiecki, kiedy jeszcze niektórych słów z podstawowego zakresu nie opanowałam wystarczająco dobrze po chińsku. Nie powinniśmy uczyć się języka, zaczynając od tego samego poziomu, nasz mózg (przynajmniej ten dorosły, dzieci uczą się inaczej) nie poradzi sobie z tymi samymi znaczeniami w dwóch językach naraz. Zrezygnowałam z niemieckiego, kiedy po raz kolejny na lekcji chińskiego nieświadomie posłużyłam się kilkoma niemieckimi słowami – każde wymawiałam na jakimś chińskim tonie, żeby było ciekawiej.

Nawet jeśli dołożymy drugi język po pewnym czasie, w tej parze nie możemy traktować każdego po równo. Jeden język powinien pozostać na pierwszym miejscu, przynajmniej dopóki nie opanujemy go na komunikatywnym, średniozaawansowanym poziomie. A przynajmniej tak twierdzi większość nałogowo uczących się kilku języków w tym samym czasie ludzi, czyli poliglotów, takich jak Olly Richards, Richard Simcott czy Alex Rawlings. Większość z nich zaczyna jeden nowy język rocznie. Proporcje proponowane przez nich to 80/20. Żeby je zastosować do naszej nauki, wystarczy, że podzielimy cały tygodniowy czas, jaki przeznaczamy na języki, na takie dwie części i większą obdarujemy jeden język, mniejszą drugi. Nauka mniejszego języka przez niektórych bywa nazywana “dabblingiem”, czyli lekką zabawą, flirtem w miejsce poważnej relacji. Mój kumpel Israel w poście poświęconym rozważaniom na temat tego, czy powinien, czy nie powinien zacząć uczyć się kazachskiego, pisze o tym w ten sposób: (…)  my personal view would be to jump in without too much deliberation. In that case, you can thoroughly enjoy it as a ‘leisure’ language, while convincing your brain that this language isn’t stealing your focus from your main one.”

(Israel, jak tam twój kazachski?)

Z własnego doświadczenia wiem, że najlepiej, jeśli ta mała część będzie polegała na solidnej nauce w jeden dzień (np. pełna godzina wieczorem albo rano – nie uczymy się wtedy języka wiodącego), z dodatkiem powtarzania słówek czy słuchania, oglądania, czytania czegoś przez chwilę raz czy dwa razy w inne dni. Na główny język, jakiego się uczymy, poświęcamy cztery razy więcej czasu – czyli w miarę możliwości, przykładowo cztery solidniejsze momenty nauki i krótsze chwile tu i ówdzie.

Znakomitą radę na łączenie dwóch języków usłyszałam od Agnieszki Murdoch, założycielki 5minutelanguage.com. Agnieszka mówi o tym, że dobrze jest z nauką wiązać określone miejsca i momenty w ciągu dnia, uczyć się powiązanych z nimi języków o stałych porach, np. niemieckiego tylko jadąc do pracy autobusem i wracając, albo podczas spaceru z psem, albo podczas śniadania. To również pomaga w oddzieleniu ich od siebie.

Z niemieckim nie wyszło mi, bo zwyczajnie mam jeszcze francuski w statusie małego języka. Znam go na o wiele wyższym poziomie, niż chiński, więc uczę się zupełnie innych rzeczy i więcej zależy mi na ćwiczeniu mówienia – do tego mam raz w tygodniu spotkanie tandemowe – i kontakcie z oryginalnymi francuskimi tekstami (filmami, powieściami, czasopismami, podcastami) niż na powtarzaniu słów czy nauce gramatyki. Chociaż to też by się czasem przydało.

Jeśli chodzi o tego rodzaju naukę – dwa języki na zupełnie różnym poziomie – istnieje metoda zwana “drabinowaniem” (laddering). Polega ona na tym, że jednego języka uczymy się za pomocą drugiego, korzystając z materiałów, podręczników i słowników napisanych w innym, znanym już przez nas wystarczająco dobrze języku obcym. Przez to, że sporo narzędzi do nauki języków powstaje po angielsku, często chcąc nie chcąc korzystamy z tej metody, ale chodzi w niej tak naprawdę o bardziej świadome zdecydowanie się na naukę np. hiszpańskiego za pomocą niemieckiego.

Na początku nauka francuskiego we Włoszech, na uniwersytecie, wydawała mi się doskonałym pomysłem (bardzo intensywny kurs całkiem za darmo!), tylko że na początku szło mi bardzo źle. Start miałam beznadziejny. Włoski był nadal nieco zbyt obcy, ponadto wszyscy w mojej grupie mieli już francuski w liceum i przerabialiśmy szybko i dużo stron w podręczniku. Później, zamiast skupiać się na nauce równoległej dwóch języków, postanowiłam skupić się na analogiach i różnicach. Korzystałam wyłącznie z włoskich materiałów do francuskiego, m.in. z doskonałej książki do gramatyki komparatywnej – i to podziałało. Wspięłam się na francuski po włoskim.

Chciałabym wrócić na poważnie do niemieckiego po tym, jak uda mi się w jakiś sposób potwierdzić moją znajomość chińskiego na poziomie komunikatywnym (żeby tak móc wyjechać do Chin!). Czy wcześniej porzucę dla niego francuski? Czas pokaże.

A Wy? Zdarza Wam się uczyć dwóch języków obcych? Jeśli tak, to jakie są wasze doświadczenia?

Zachęcam do dyskusji – również tutaj, na Facebookowej grupie bloga Powiedz mnie!

10 Komentarzy Dodaj własny

  1. Magdalena pisze:

    Wydaje mi się, że miałam kiedyś podobny problem i po prostu odpuściłam. Myślę, że Twoje wskazówki będą cenne bo chciałabym opanować jakiś inny język poza angielskim. Post zapisuję sobie w ulubionych 🙂 Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Maria Kulis pisze:

      Cześć Magda, cieszę się, że post Ci się podoba! Jakiego języka chciałaś się uczyć? 🙂

      Polubienie

  2. Bardzo dobry post. Osobiście uważam, że warto uczyć się dwóch języków jednocześnie, jeśli tylko mamy na to ochotę i czas. Chociaż właśnie uważam, że bardzo ważny punkt tutaj, to nie uczyć się dwóch języków na tym samym poziomie, ale tylko w przypadku, kiedy oba te języki są na bardzo podstawowych poziomach. Kiedy zaczynałam naukę języka francuskiego, przerwałam na jakiś czas naukę innych języków, w których nie można było mówić o płynności. Skupiłam się tylko na francuskim i kiedy już poczułam się pewniej, zaczęłam uczyć się niemieckiego, właśnie przez francuski (słówka, a nawet gramatyka). Jak do tej pory świetnie się to sprawdza, ponieważ jednoczesnie robię powtórek tyhc podstaw z francuskiego.
    Pozdrawiam, Sylwia

    Polubienie

    1. Maria Kulis pisze:

      Cześć Sylwia, dzięki za podzielenie się Twoim doświadczeniem! Sama również przygotowuję się powoli do wprowadzenia niemieckiego do mojego planu dnia. Pozdrawiam!

      Polubione przez 1 osoba

  3. greymouseland pisze:

    Jakbym czytała o sobie, obecnie ucze sie trzech jezyków, włoskiego, angielskiego i niemieckiego. Niemiecki idzie mi najgorzej, to moje trzecie podejście i jak teraz nie wyjdzie, rozstajemy się na zawsze. Może rzeczywiście powinnam go oswajać w określonej porze dnia? Szukam na siebie sposobu i na niego także.

    Polubienie

    1. Maria Kulis pisze:

      Chciałabym stanąć w obronie niemieckiego, powiedzieć Ci, że nie warto się poddawać! ALE! Chyba nad Waszym związkiem musisz sama też sporo popracować. Włoski łatwo da się kochać, przynajmniej według mnie 🙂 Z niemieckim może być trudniej.
      Jeśli chodzi o naukę o określonej porze – warto mieć nie tylko godzinę, ale też czynność. Sama włączam go ZAWSZE kiedy wychodzę z domu na przystanek. Mam 7 minut i kolejne 2-3 czekam na autobus. Założyłam sobie słuchanie przez 10 minut dziennie, to na tyle mało, że nie powinnam się szybko znużyć.
      Jaki cel sobie założyłaś? Jaki poziom chcesz osiągnąć w niemieckim?

      Polubienie

  4. Agnieszka pisze:

    Hej, mam pytanie. Czy uważasz, że szlifując angielski na pozomie C1 i ucząc się niemieckiego na poziomie B1.1, można już zacząć nowy język (myślę o chińskim), czy rozstrzał w poziomie byłby wciąż za mały?

    Polubienie

    1. Maria Kulis pisze:

      Cześć Agnieszka! Poziomy B1/C1 to dobry moment na rozpoczęcie nowego języka od podstaw. Według mnie, sukces zależy od tego, czy będziesz miała wystarczająco dużo czasu, aby poświęcić go na nowy język. Zwyczajowa, rekomendowana proporcja to 80/20, gdzie pierwsza liczba oznacza % czasu dedykowanego dla nowego języka. Chiński byłby wtedy Twoim głównym językiem obcym i musiałabyś przygotować się na to, że postępy w dwóch pozostałych byłyby wtedy wolniejsze. Jeśli zależy Ci, żeby były dokładnie takie same, jak dotychczas, to będzie to trudne.
      Z chińskim nie ma żartów, jego nauka oznacza przestawienie się na zupełnie inny system myślenia o świecie i zupełnie inną niż w przypadku języków europejskich naukę, więc nie da się go zlekceważyć. Z drugiej strony, jeśli włożysz dużo pracy szczególnie na początku, żeby przyswoić sobie podstawy, to na pewno mocno i szybko przyniesie efekty 🙂

      Polubienie

  5. dziękuję za ten post 🙂 Moim wiodącym językiem jest francuski, angielski znam.. cóż.. gorzej (mam spore braki w słownictwie), a włoski? Pomimo, że uczę się go drugi rok na studiach, mam wrażenie, że jest bardziej usystematyzowany- dzięki francuskiemu właśnie.

    Polubienie

  6. Becia pisze:

    Świetny artykuł! Bardzo dobrze, że tu trafiłam i dowiedziałam się kilku rzeczy. Mój angielski jest na poziomie B2 i chce przeskoczyć na C1, natomiast chodzę teraz na kurs hiszpańskiego – poziom A2 (3 lata temu chodziłam na A1 ale przez ten czas samodzielnie w domu pracowałam nad językiem żeby nie zapomnieć tego co się nauczyłam). Myślę, że w takim razie, zgodnie z tym co piszesz 80% czasu poświecę na hiszpański 🙂

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Maria Kulis Anuluj pisanie odpowiedzi