Po słowacku (2) Krwawe historie, albo zabawy dziecięce

dnia

Z okazji lipcowej edycji akcji „W 80 blogów dookoła świata” zajrzałam do… tekstów słowackich zabaw dziecięcych. Czy korzystanie z twórczości dziecięcej przy uczeniu się języków obcych ma sens?

Tytuł nawiązuje do wątku słowackiego na blogu, ale wpis będzie dotyczył kilku języków. Zagłębiając się w świat dziecięcych riekanek po słowacku, odkryłam dziwaczną i dziwnie znajomą zabawę dla małych dzieci, z wątkami, które dzisiaj wydają mi się makabryczne, jednak zupełnie nie takie wydawały się, kiedy bawiłam się w ten sposób z moją mamą.

Ale po kolei. Najpierw o tym, czy w ogóle sięganie po takie teksty w języku obcym ma według mnie sens.

Rytm i rym

Na pewno nie ma to sensu na samym początku nauki. To stara zasada powtarzana przez wszystkich przeciwników czytania książek/wierszyków dla dzieci jako idealnej metody nauki języka obcego, z którą po części się zgadzam. Literatura dziecięca wcale nie oznacza tekstów prostych i banalnych. Używane w niej słownictwo często jest naszpikowane archaizmami, neologizmami, onomatopejami, czyli słowami, z którymi jako żółtodzioby w świecie nowego języka wcale nie chcemy mieć do czynienia. Poza tym, literatura dziecięca niekoniecznie musi odpowiadać naszym zainteresowaniom.

Z drugiej strony, czemu nie? Na pewno warto sięgnąć do tekstów bajek powszechnie przez wszystkich znanych, typu „Czerwony kapturek”: rozpoznajemy opowieść i jej strukturę, co bardzo pomaga nam w zrozumieniu tekstu w obcym języku. Inną zaletą tekstów dla dzieci jest ich rytmiczna budowa. Pisząc „rytmiczna”, mam na myśli nie tylko wewnętrzny rytm każdej frazy, ale również rytm powracających ciągle schematycznych momentów (np. kolejne pytania zadawane przez Kapturka), który ma ułatwić zapamiętanie bajki/wiersza. Ułatwi zapamiętanie treści dziecku, ale też nam, niekoniecznie całej bajki, wystarczą dwa zdania z niej, żeby podłapać jakieś słowo, jakiś akcent, którego w innym kontekście nie potrafimy dobrze położyć. W różnych miejscach (np. w tym słowackim artykule) podkreśla się, jak ważną rolę w uczeniu się na pamięć bajek (lub innych tekstów) ma ruch, głowy, rąk lub całego ciała. Czemu nie moglibyśmy wykorzystać tego w nauce naszego języka?

Samo czytanie najsłynniejszych bajek, wierszyków dla dzieci ma też znaczenie dla kontekstu kulturowego języka, którego się uczymy. Kiedy już potrafimy swobodnie rozmawiać z jego rodzimymi użytkownikami, czasami trafiamy mimo wszystko na momenty, w których czegoś nie rozumiemy – często przez brak kontekstu kulturowego. Po prostu – przez brak bycia dzieckiem w danym kraju.

Słowackie specjały

I nie wiemy, o co chodzi, kiedy nagle jakiś nasz słowacki znajomy zrobi aluzję do myszy gotującej kaszę. Sprawdzamy tekst tej rymowanki – i mimo, że potrafimy zrozumieć przemówienie prezydenta Słowacji na temat dymisji rządu, to z tą dziecięcą rymowanką możemy mieć problem:

Varila myšička kašičku
na zelenom randlíčku.
Tomu dala na mištičku,
tomu dala na varešku,
tomu dala na lyžičku,
tomu zasa na vidličku.
Poslednému nič nedala,
do komôrky ho poslala.

Varila myšička kašičku
v maľovanom varníčku.
Tomu dala na lyžičku,
tomu dala na vidličku,
tomu dala na tanierik,
tomu dala na mištičku
a tomu malému nič nedala,
ale mu prasiatko zakľala.

Czy nadal słowacki wydaje się tak prosty> Kim są „ten” i „ten maly” w tej rymowance?! Jaka jest różnica między vareškem a lyžičkom, tanierikiem a mištičkou? Czy przy nauce języka są nam te drobne rozróżnienia w ogóle potrzebne?

Dla zabawy – czemu nie, bo przecież po to właśnie wymyśla się takie zabawy, żeby trochę się z dziećmi powygłupiać. A powyższa rymowanka występuje również w dziecięcej kulturze polskiej, na przykład w takiej wersji:

Sroczka kaszkę ważyła
i ogonek sparzyła.
temu dała na łyżeczkę
temu dała na miseczke
temu dała do garnuszka
temu dała do dzbanuszka
a temu najmniejszemu nic nie dała tylko łebkiem pokręcila pokręcila i frrrrr poleciała.

Już sobie przypominacie? Czy słowacki tekst jest dla Was teraz jaśniejszy? Ja pamiętałam tę rymowankę z nieco innym tekstem, w którym ostatni palec (ostatnie dziecko sroczki) zostawał pozbawiony głowy. I wcale nie myślałam wtedy o tym, jak bardzo krwawa jest w rzeczywistości ta historia.

Zaczęłam zastanawiać się, czy wśród innych naszych sąsiadów też można znaleźć jakieś wersje tej rymowanki-zabawy, i czy ktoś w nich umiera. Ukraińskie wersje, przykładowo, mają walor edukacyjny:

Сорока-ворона
Діткам кашку варила,
На порозі студила.
Діткам роздавала
І таке казала:
– Цьому кашки дам,
Бо дрова рубав,
І цьому накладу,
Бо ходив по воду.
Оцей піч топив,
Оцей хату мів,
А оцей сидів на ґанку
До самого ранку,
Ніц не робив,
То ж на кашу не заслужив.
Не сиди на ґанку,
Слухай добре мамку.

Soroka-vorona
Ditkam kashku varyla,
Na porozi studyla.
Ditkam rozdavala
I take kazala:
– Tsʹomu kashky dam,
Bo drova rubav,
I tsʹomu nakladu,
Bo khodyv po vodu.
Otsey pich topyv,
Otsey khatu miv,
A otsey sydiv na ganku
Do samoho ranku,
Nits ne robyv,
To zh na kashu ne zasluzhyv.
Ne sydy na ganku,
Slukhay dobre mamku.

Podobnie rosyjska:

Сорока, сорока
Была белобока,
Кашку варила,
Деток кормила:
Этому дала
И тому дала,
И четвертому дала
А пятому не дала:
Толстый, жирный,
За водой не ходил,
Дров не рубил,
Нет тебе кашки!

Soroka, soroka
Byla beloboka,
Kashku varila,
Detok kormila:
Etomu dala
I tomu dala,
I chetvertomu dala
A pyatomu ne dala:
Tolstyy, zhirnyy,
Za vodoy ne khodil,
Drov ne rubil,
Net tebe kashki!

W ramach tej edycji akcji „W 80 blogów dookoła świata” udałam się, jednym słowem, na poszukiwanie krwawego wątku w tej zabawie dziecięcej w różnych językach słowiańskich. Znalazłam go tylko w wersji polskiej – czekam na Wasze znaleziska!

A O INNYCH DZIEŁACH TWÓRCZOŚCI DZIECIĘCEJ RYMOWANEJ POCZYTACIE U:

English Freak – Angielskie piosenki dla dzieci

Biały Mały Tajfun – Kunmińskie rymowanki dziecięce 

Gruzja okiem nieobiektywnym – Iavnana

Niemiecki w Domu – Piosenki niemieckie dla dzieci

Niemiecka Sofa – Kinderreim – niemieckie rymowanki dla dzieci

Turcja okiem nieobiektywnym – (Wyjątkowo irytująca) turecka piosenka dla dzieci

 

 

 

 

 

4 Komentarze Dodaj własny

  1. toja2123 pisze:

    Dzieci chyba zupełnie inaczej spostrzegają takie „krwawe wątki”- jakoś im to nie przeszkadza. Wystarczy popatrzeć na bajki braci Grimm, ileż tam okrucieństwa, a jakoś przechodzi bez większego echa.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Maria Kulis pisze:

      Dokładnie, mi wydawało się to zupełnie normalne, kiedy byłam mała. Że ktoś kogoś pożerał albo spalał w piecu. Chociaż, z drugiej strony, perspektywa obcinania pięty w jednej z wersji „Kopciuszka” już bardzo mnie przerażała 🙂

      Polubienie

  2. Ola | Niemiecka Sofa pisze:

    Dopiero teraz pomyślałam o tym, że temu ostatniemu się główkę urywało! A kojarzycie taką opowieść o „czarnej łapie”? Ta to mnie dopiero przerażała.

    Polubienie

  3. Mateusz pisze:

    Mysiczka faktycznie trochę zagmatwala!

    Polubienie

Dodaj komentarz