W muzeum języków

dnia

Jak mogłoby wyglądać muzeum języków? Trudno sobie wyobrazić, w jaki sposób zamknąć języki w muzeum. Twórcy Mundolinguy postanowili spróbować, a ja postanowiłam sprawdzić, na ile im się to udało.

Pierwszy raz usłyszałam o tym muzeum w maju, w Bratysławie i kiedy dowiedziałam się, że znajduje się w Paryżu, pomyślałam, że raczej nieprędko do niego zaglądnę. I kiedy niespodziewanie pojechałam do Paryża, nawet o nim nie pamiętałam. Zobaczyłam je przypadkiem na mapie, a że znajduje się całkiem blisko mojej ukochanej Dzielnicy Łacińskiej, postanowiłam je odwiedzić.

Wejdź w podręcznik do lingwistyki

Na szczęście nie ma tutaj nudnych gablot z eksponatami i opisami, jak ktoś mógłby się spodziewać. Na samym początku wizyty dostajemy słuchawki i poruszamy się z tymi słuchawkami na uszach, wpinając je po kolei do wejść przy poszczególnych stanowiskach. Samych stanowisk jest ponad 30, przy każdym z nich jest ekran wyświetlający informacje dotyczące danego zagadnienia. Informacje, których tutaj jest najwięcej, dotyczą teorii języka czy też lingwistyki, jak niektórzy wolą ją nazywać, i to w każdej jej dziedzinie. Przy jednym mowa o podziale języków pod względem gramatyki, inne dotyczy nauki języków, inne przekładu, inne fonetyki, ośrodkach w mózgu odpowiedzialnych za mowę, jeszcze inne – badaniu języków zagrożonych. Literatura i poezja, sztuczne języki, gry lingwistyczne. Do wyboru mamy multimedialne plansze w kilku wersjach językowych oraz nagrania i filmy.

Słuchaj i dotykaj

Owe ekrany stanowią główną ścieżkę muzeum, cała reszta to dodatki urozmaicające (momentami zagracające) wnętrze. W pierwszej sali wzrok przykuwa ogromne urządzenie w kształcie ludzkiej głowy, służące do odtwarzania wszystkich dźwięków ludzkiej mowy, dalej m.in. wielkie przedstawienie sposobów budowania zdań w różnych językach, gdzie poszczególne części mowy są symbolizowane przez klocki o różnych kształtach. Mapy, plakaty, zdjęcia, wykresy, do tego wszelkie obiekty związane z produkowaniem i odbieraniem tekstów mówionych i pisanych.

 

Spodziewałam się, że będzie to dla mnie miejsce idealne.

Kiedy weszłam do pierwszej sali, byłam trochę rozczarowana, bo wcale nie było tego aż tak wiele, jak się spodziewałam, i  nie wyglądało to wszystko zbyt atrakcyjnie. Nie wiedziałam wtedy, że mam do dyspozycji też drugą salę, na dole, o wiele większą i przytulniejszą – polecam zarezerwować sobie na nią dwa razy tyle czasu, co na pierwszą. Moje zwiedzanie trwało trochę ponad godzinę i przez ten czas zdążyłam zaledwie zorientować się, co tam jest, i obejrzeć kilka najciekawszych filmów (rolnik gadający z roślinami rządził). Polecam zarezerwować sobie co najmniej trzy-cztery godziny, jeśli naprawdę chcecie zagłębić się w temat języków. Albo wracać i zapoznawać się ze wszystkim na spokojnie w kilku etapach.

Pod warunkiem, że lingwistyka jest dla Was czymś nowym i dopiero zaczynacie się nią interesować.

Przyznam, że miałam problem z wyobrażeniem sobie modelowego adresata tego muzeum. Sama ok. 90% całej zgromadzonej tam wiedzy mam po moich studiach i z żalem odkryłam, że to, co mogłoby mnie bardziej zainteresować, jest tam tylko zaznaczone. Z drugiej strony, gdyby wszedł tam ktoś z ulicy, mógłby się zniechęcić, widząc te wszystkie ekrany i wyświetlane na nich tematy. To wszystko mogłoby być podane w trochę atrakcyjniejszej formie, np. “Wiecie, że są języki, w których nie ma podziału na prawą i lewą stronę. Chcecie wiedzieć więcej? Tu dowiecie się czegoś o tym, jak działa gramatyka”. Jest jedno stanowisko z nagraniami wszystkich języków świata do słuchania, ale jeśli chodzi o informacje na temat tych języków – mamy nazwę państwa, nazwę języka i enigmatyczną nazwę pliku. I to wszystko. I działa to bardzo topornie.

Po wizycie w tym muzeum odkryłam również, czego nie powinno się robić za żadne skarby – otóż nie drukuje się infografik czy memów lingwistycznych i nie wiesza się ich zalaminowanych na sznurkach. Tracą wtedy zupełnie na swojej atrakcyjności i zniechęcają (słaba jakość druku), zamiast zachęcać do pogłębiania tematu.

Idealne muzeum języków nie istnieje.

Krytykuję, ale kiedy próbuję wyobrazić sobie idealne muzeum języków, jest mi bardzo ciężko. Trudne byłoby stworzenie takiego miejsca uniwersalnego dla wszystkich, które nie byłoby po prostu zbiorem informacji lingwistycznych-przestrzennym podręcznikiem-biblioteką. Z pewnością ciekawa byłaby możliwość wejścia w głąb języków, działania w nich, próby pisania w różnych alfabetach, a dalej, możliwość porozmawiania z ludźmi mówiącymi danymi językami, również tymi zagrożonymi, a nawet wejścia w ich kultury… Gra komputerowa dla lingwistów?

Mundolingua jest miłym, staroświeckim i przytulnym miejscem. Ciekawa jako pomysł, dobra dla zainteresowanych lingwistyką na samym początku. Dajcie znać, czy planujecie tam zajrzeć! 

Informacje praktyczne

adres: 10 Rue Servandoni, 75006 Paris

Metro Saint Sulpice (linia 4), Mabillon (linia 10), Luxembourg (RER B).

bilety: 7/5 euro

Strona www

2 Komentarze Dodaj własny

  1. Brzmi ciekawie! Jednak bardzo smutny jest fakt, ile języków na świecie jest zagrożonych wyginięciem. Zupełnie jak niektóre gatunki roślin i zwierząt…

    Polubione przez 1 osoba

  2. krysanna pisze:

    Nie jest to co prawda muzeum języków, ale przy okazji wizyty na suwalszczyźnie poleca m Puńsk i Wioskę Dwóch Mistrzów.
    http://basniowyszlak.pl/index.php?id=102
    Ciekawa atrakcja dla starszych dzieci, ale dla mnie-laika w temacie językoznawstwa – najciekawsze było drzewo języków (widać na filmie), pokazujące wspólne korzenie języków europejskich i nie tylko.

    Polubienie

Dodaj komentarz